Pierwszy prawdziwy oblot
Dziś słonko porządnie przyświeciło i pszczółki porządnie się obleciały. Ten dzisiejszy oblot to nie taki senny jak sprzed kilku dni czy z początku marca. To była wręcz eksplozja :). Obie rodziny dobrze zniosły zimowlę, osyp nie był duży. Dziś pszczółkom dzień zszedł na zbieraniu pyłku oraz na… porządkach.
O dziwo po wodę nie latały – w prowizorycznym poidle była zupełna cisza, choć poidło rzut beretem od uli a i woda w nim cieplutka była. Dużym natomiast zainteresowaniem cieszyły się krokusy, wrzośce ale przede wszystkim – opadłe po ostatnich mrozach kotki leszczyn, które po podeschnięciu – przygrzane przez słonko – „rozpuchaciły” się i zaczęły sypać żółtym pyłkiem. Ten ochoczo był zbierany i w sporych ilościach znoszony był do uli. Myślę, że teraz powinno być już raczej dobrze. Kwitnienie wielu roślin, które następowało po sobie teraz pewnie się nałoży, będzie „kumulacja”. Będzie pyłkowy „boom”, który odczują pewnie dotkliwie alergicy (jednocześnie wierzba, leszczyna itp) ale pszczoły powinny na tym tylko zyskać. Byle tylko pogoda już tak życia nie utrudniała a będzie dobrze!