Słoneczna suszarka do żywności – cz. 3
Zgodnie z obietnicami przedstawiam ciąg dalszy budowy słonecznej suszarki do żywności. W pierwszej kolejności zbudowałem kolektor. Jego zewnętrzna – „nośna” konstrukcja to nic innego, jak skręcone razem połówki okien. W jednym z boków każdej połówki musiałem wyciąć szczelinę, którędy przemieszczać się będzie ciepłe powietrze – z jednego okna do drugiego… Okna położyłem na równym podłożu, wysmarowałem szczeliny czerwonym silikonem wysokotemperaturowym i skręciłem po bokach małymi listewkami. Zostawiłem by wyschło i zabrałem się za absorber.
Absorber, kolektor
Absorber to przycięta na wymiar blacha „ocynk”. Blachę oczyściłem, przeszlifowałem papierem ściernym, odtłuściłem i pomalowałem. Wybrałem najtańszą farbę jaka tylko była. Uznałem, że w takim prototypie, przy założonym z góry braku ocieplenia i innymi, znacznymi kompromisami nie ma co szukać „kosmicznych” technologii. Blacha po pomalowaniu i po podschnięciu trafiła w pełne słońce – po to, aby ulotniły się wszystkie „smrodki”. Następnym etapem było przycięcie odpowiedniej grubości „dystansów”, na których mocowany będzie absorber (dystanse te wykonałem z „pokrojonej na plasterki” listwy). Ich grubość to około 2mm mniej niż połowa odległości od szyby do „plecków” kolektora.
Te 2mm to zapas na grubość dwóch warstw silikonu (jedna – od strony szyby, druga – od strony absorbera). Następnie wyczyściłem szybę, odtłuściłem ją i przykleiłem dystanse. Gdy silikon podsechł – wkleiłem absorber. Warto zachować dokładność. Jednym z założeń jest między innymi to, iż powietrze w równej ilości ma opływać obie strony absorbera. Kolejnym etapem było zamocowanie „plecków”. Wykonałem je z przyciętej na wymiar płyty pilśniowej ze starej wersalki. Połączeń nie uszczelniałem. Uznałem, że nie ma to zbyt wielkiego znaczenia. Nawet gdy będzie szczelinami zasysane „lewe” powietrze – to i tak nie wpłynie to znacząco na pracę kolektora.
Jedynym uszczelnieniem w kolektorze jest mocowanie rury odprowadzającej ciepłe powietrze. W tamtym miejscu szczelność jest raczej wskazana. Po założeniu plecków zamontowałem „stelaż” usztywniający całą konstrukcję. Po powyższych krokach kolektor był już gotowy. Tuż przed skręceniem prowizorycznie zmierzyłem temperaturę blachy. Między plecki a absorber wsadziłem termometr ze starego „bojlera”. Jak widać na ostatnim z powyższych zdjęć temperatura w środku osiąga całkiem niezłe poziomy. Niestety miałem pod ręką tylko taki termometr. Jeśli jest on w miarę liniowy, to temperaturę można oszacować na jakies przynajmniej 70oC. Całkiem nieźle… Gdy kolektor nie jest podłączony, lub wentylator nie pracuje – tył kolektora jest wyraźnie ciepły. Jednak myślę, że ucieczka ciepła „pleckami” przy dużym przepływie powietrza nie powinna być znacząca.
W następnej części opiszę sposób w jaki przerobiłem starą lodówkę oraz być może przedstawię „osiągi”. Niestety pogoda ostatnio jest dość kapryśna, co uniemożliwia poznanie pełnej mocy suszarki. Dodatkowo muszę pomyśleć nad sposobem pomiaru ilości przepływającego powietrza. Jest to konieczne aby policzyć jaką moc ma suszarka.
Aktualizacja:
Być może jutro (właściwie – dziś – 1 sierpnia 2009) uda się oszacować moc uzyskiwaną przez suszarkę. Teoretycznie to około kilowata. Jak będzie na prawdę – trudno powiedzieć. Na pewno zysk będzie bardzo zmienny (pogoda, temperatura powietrza itp.). Pożyczyłem miernik, do którego mogę podłączyć termoparę. Znając temperaturę powietrza wpadającego do kolektora, temperaturę podgrzanego już powietrza oraz jego przepływ (w litrach w danym czasie) będę w stanie obliczyć moc. Największy błąd będzie przy obliczaniu przepływu powietrza. Pomysł mój polega na nałożeniu na wylot z suszarki worka na śmieci o znanej pojemności i zmierzeniu w jakim czasie się napełni. Pomiary mam zamiar powtórzyć kilka razy i uśrednić. Nie jest to idealny sposób, ale w chwili obecnej nie mam innego pomysłu. Dodatkowym problemem jest stopień „zapchania” suszarki. Im więcej, gęściej „zapakowana”, tym trudniej powietrze przepływa. Dla tego próby przeprowadzę na pustej, oraz na w pełni zapełnionej suszarce. Jeśli pogoda znów nie spłata figla…