Rębak do gałęzi

On 12 marca, 2010

Poszukując dobrego, szybkiego sposobu pozbycia się gałęzi z przycinania sadu trafiłem oczywiście na strony producentów wszelkiej maści rębaków do gałęzi. I tak jak zwykle okazało się – albo mamy do czynienia z tanią chińszczyzną za kilkaset złotych o wydajności mniejszej niż „zdrowy chłop z siekierką”, lub „wypasionymi” pożeraczami gałęzi, czy nawet całych drzew za kilka, kilkanaście czy też kilkadziesiąt tysięcy złotych. Oczywiście na przekór wszystkiemu postanowiłem poszukać alternatywnego rozwiązania…

Dobór mocy

Jak pisałem w jednym z wpisów postanowiłem zbudować piec na drewno. Palić w nim mam zamiar suchymi odpadami poprodukcyjnymi z pobliskiego tartaku. Do tego mam zamiar stopniowo wymieniać stare drzewa w sadzie na nowe – będzie więc conieco pniaczków, oraz gałęzi. Miał bym również możliwość posadzenia około 4 arów wierzby energetycznej. Niewielka to powierzchnia, lecz „poszatkowana” wierzba i gałęzie były by niezłe do spalania w takim piecu. Jako paliwo podstawowe w okresach przejściowych, czy na przykład w lecie, przy długo trwającej brzydkiej pogodzie – braku ciepłej wody z kolektorów słonecznych. W przypadku zimy – jako „wypełnienie” pustych przestrzeni pomiędzy pniakami czy też odpadami z tartaku. Są one dość nieregularne – są to tak zwane oflisy. To znaczy to, co pozostaje z „obciosania” pala drewna – takie jakby półokrągłe deski z jednej strony z drugiej zaś płaskie. Być może nie dość dokładne wysuszenie wierzby mogło by tutaj być atutem – nie dość dokładnie wysuszona zrębka mogła by być dobrym źródłem pary wodnej niezbędnej do procesu pełnego zgazowania drewna (przypominam – drewno, którym palę, nim skończy w piecu przechowywane jest w suchym, przewiewnym i zadaszonym pomieszczeniu). W tym momencie teoretyzuję – jeśli będzie mi się kiedyś nudzić – postaram się odszukać stosowne wzory i przeliczyć (oszacować) to – tak z czystej ciekawości.

W każdym razie potrzebował bym maszyny o przeciętnej zarówno wydajności jak i mocy. Nie mam zamiaru rozdrabniać pni po dwadzieścia czy trzydzieści centymetrów. Wystarczająca grubość gałęzi, którą rębak ma przerobić na zrębkę to kilka centymetrów. W początkowym etapie porządkowania ogrodu może się okazać, że to zbyt mało. Na szczęście nie są to hektary i grube gałęzie w końcu się skończą. W późniejszych latach, przy corocznym, systematycznym przycinaniu drzew czy krzewów rębak powinien dać radę powiedzmy dwuletnim odrostom.

Dostępne rozwiązania

Jest wiele rozwiązań rębaków. Są takie, które produkują typową zrębkę – tną gałęzie na kilkucentymetrowe kawałki, są też takie, które „szczypią” drewno na drzazgi. Drugi typ rozdrabniarek produkuje materiał nadający się do produkcji brykietu. Mi potrzebny jest pierwszy typ. Na poniższych filmikach widać dwie maszyny. Pierwszy z nich przedstawia maszynę, której raczej nie chciał bym mieć (moc 2,5kW; cena około 450zł). Drugi z filmów przedstawia maszynę, która pokazuje jak to powinno być zrobione, by było wygodne i stosunkowo tanie – połączenie rębaka z pilarką! Moim zdaniem to świetny pomysł. Zastosowany przez autora silnik ma 12KM (czyli niecałe 9kW). Noże w tym rębaku są cztery, wykonane zostały z… resora od poloneza. Najciekawszą opcją wydaje się trzeci filmik, tego samego autora, co film numer dwa. „Upgrade” rębaka polega na zastosowaniu silnika z… malucha!. Jestem na prawdę pełen podziwu dla pomysłu, a przede wszystkim wykonania. Przy tych mocach jest to świetne rozwiązanie. Silnik taki jest bardzo tani – chcąc kupić elektryczny o podobnej mocy musieli byśmy wydać kilka – kilkanaście razy więcej. Nie mówiąc już o zapotrzebowaniu na prąd czy o tak prozaicznej rzeczy jak zakup odpowiedniego przedłużacza.

Inne pomysły


Przeglądając sieć można nieraz natknąć się na pomysły „ciekawe, zwariowane i takie sobie”. Ciekawym pomysłem jest wykorzystanie do rozdrabniania gałęzi – napędzanej elektrycznie sieczkarni. Niestety takie rozwiązanie ma pewne poważne wady. Pierwsza z nich – jesteśmy ograniczeni tylko do pewnej (niewielkiej zresztą) grubości ciętego materiału. Druga wada – podobno drewno w takiej sieczkarni lubi się „zakleszczyć”, co może spowodować spalenie silnika. Aby uzyskać sensowny efekt trzeba niestety przeprojektować bęben i zazwyczaj zrobić nowe noże. Jak można zobaczyć na jednym z poniższych filmów nie koniecznie musi być to prawdą. Ot trzeba by wykonać parę prób.

Kolejnym co najmniej nietypowym pomysłem jest przystosowanie do zrębkowania… kosiarki spalinowej. Drugi film nakręcony jest w szalony i nieodpowiedzialny sposób, ale daje trochę do myślenia. Jeśli by chcieć zbudować rębak na bazie kosiarki, to z pewnością trzeba by zastosować inny nóż niż typowy do trawy i popracować nad bezpieczeństwem (i to solidnie!). Ciekaw też jestem co może stać się wałowi silnika, gdy wsadzimy w ostrza zbyt gruby kawałek drewna? Wcale bym się nie zdziwił, gdyby się wygiął, albo ułamał nóż i poleciał (oby tylko) w siną dal. Moim zdaniem ten „patent” to przesada i igranie z losem. Natomiast trzeci film… Fajne rozwiązanie… ale chyba tylko do robienia kompostu.

Co wybrać?

Popatrzyłem, pooglądałem, poczytałem. Trudno powiedzieć czy, kiedy i na co się zdecyduję. Puki co nie przewiduję, że stać mnie będzie na wydatek rzędu kilku tysięcy złotych. Więc pozostaje raczej tylko „rękodzieło”. Które rozwiązanie jest najlepsze, najtańsze, najbardziej korzystne? Nie wiem… Wydaje mi się, że podobne jak drugim i trzecim filmie. Duże możliwości (dwa w jednym 😉 – ba, może nawet „wiele” w jednym – silnik malucha na wózku i do niego dostosowany zestaw „przystawek” typu właśnie rębak, piła tarczowa, spawarka wirowa na bazie solidnego alternatora czy inne urządzenia potrzebujące dużo mocy), myślę że również przystępna cena w „garażowym” wykonaniu. To jest chyba droga, którą trzeba by iść…

Poprzedni wpis: Bufor ciepła

4 komentarze to “Rębak do gałęzi”

  • Rozdrabniarki do gałęzi to fajna sprawa do każdego ogrodu. Mam taką mała rozdrabniarkę i to jest świetne narzędzie ogrodowe. Ma niestety trochę małą moc, przez co prace nią idą dość powoli. Myślę o takiej większej – spalinowej, bo taka jaką mam pomijając powolność – średnio daje sobie rade z grubymi gałęziami a jest ich u mnie trochę (mam rębarkę podobna do tej z pierwszego filmiku). Taki większy rozdrabniacz do gałęzi (produkcji polskiej!) można już kupić za niewiele ponad 1,5 tys.

  • Zaciekawiło mnie rozwiązanie z wykorzystaniem kosiarki (szczególnie z trzeciego filmiku). Ale nasuwają się tu wątpliwości co do bezpieczeństwa i trwałości takiego ustrojstwa.

    Może kiedyś spróbuję zrobić coś takiego ze starej kosiarki, ale jakoś nie wierzę by poradziło to sobie z grubszymi, twardym,i gałęziami.
    Hmm, gdyby jednak dało radę, to było by to znaczne ułatwienie.

  • Z grubymi gałęziami nie da rady, to jest pewne. Stosuje się do tego wprawdzie podobne silniki jak w kosiarkach, ale obroty są już inne (inne przełożenie) i zupełnie inny rodzaj noża. Pojedynczo wkładanym badylom z kukurydzy jak widać powinno to dać radę, drobnym gałęziom również.
    Natomiast wsadzenie zbyt grubej gałęzi spowodować może w najlepszym razie wykrzywienie noża. W najgorszym przypadku możemy zerwać mocowanie noża (wraz z możliwością „odfrunięcia” tegoż w bliżej nieokreślonym kierunku /wg. praw Murphiego – w stronę, gdzie spowoduje najwięcej szkód/), czy też skrzywić wał silnika. Także używajmy wszelkich narzędzi z głową – do tego, do czego zostały zaprojektowane. Jeśli używamy czegoś nie do tego, do czego zostały zaprojektowane musimy się liczyć z ewentualnymi (nieraz trudnymi do przewidzenia) skutkami.

  • Wydaje mi się, że rozdrabniacz Stigi, dokładnie model który posiadam Bio Quiet 2100 jest wart polecenia. To pierwszy i jak na razie jedyny rozdrabniacz, z którym mam do czynienie, ale radzi sobie nieźle i jeszcze nie miałem żadnej awarii czy usterki

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.