Usuwanie karp… boczniakiem…
Przyszła pora usunąć w ogrodzie kilka starych drzew owocowych. Ich czas minął. Pora zrobić miejsce nowym. Co zrobić z pozostałymi, dość pokaźnymi pniakami? Można je wykopać. Widywałem parę razy takie przedsięwzięcie. Wyglądało to na bardzo czaso- jak i pracochłonne zajęcie. Do tego przydatny był by również traktor. Pnie takie usuwane były zazwyczaj w miejscach planowanych inwestycji.
Mi się nie spieszy, mogę poczekać… Można spróbować pozbyć się takiego niechcianego pniaka wykorzystując siły natury – zaszczepiając go na przykład boczniakiem. Pierwszy raz o takim sposobie pozbycia się pniaków dowiedziałem się dobre dziesięć lat temu z niepozornej, brązowej książeczki o uprawie tego grzyba. Jedną z ciekawostek wyczytanych z tej publikacji była informacja, iż z powodzeniem w przeciągu kilku lat można się pozbyć niechcianego pniaka zaszczepiając go właśnie boczniakiem. Mamy więc przyjemne z pożytecznym. Boczniak to smaczny i zdrowy grzyb, który w sprzyjających warunkach obficie owocuje – mamy więc przyjemne z pożytecznym (zjemy zdrowo a i biomasa pniaka się nie zmarnuje)!
Cała procedura jest dość prosta. Nacinamy pniak tak aby powstała szczelina, do której będzie można wsypać ziarno przerośnięte grzybnią. Im większa powierzchnia tej szczeliny – tym lepiej. Ja robiłem szczeliny na ok 2/3 wysokości pieńka ponad ziemią, na głębokość też mniej więcej 2/3, tyle że jego średnicy.
Następnie obwiązujemy pniak czarną budowlaną folią strech. Do powstałej „kieszonki” wsypujemy luźno ziarno przerośnięte grzybnią. Ważne jest, by przy wykonywaniu szczeliny jej dno miało spadek w kierunku na zewnątrz pniaka. Po co? To dopiero co ścięte drzewo, korzenie jeszcze pracują. Musi być zrobiony taki odpływ by ewentualne soki z drzewa nie „utopiły” nam grzybni. Grzybnię zasypujemy luźno, bez ubijania. Można pomóc sobie sparzonym patyczkiem w rozprowadzaniu grzybni. Po zapełnieniu szczeliny grzybnią obwiązujemy pieniek do końca. Obwiązujemy tak, by z góry przykrycie było szczelne – tak, by do grzybni nie dostała się woda deszczowa.
I to w zasadzie tyle. Teraz pozostaje tylko czekać aż grzybnia przerośnie pniak no i oczywiście… na grzybobranie. Czas przerastania zależy od kilku czynników. Od wilgotności, od temperatury, od tego czy drzewo było zdrowe (czy nie było zarażone innym grzybem, z którym boczniak musiał by konkurować) w końcu od najważniejszego – od gatunku drzewa. Miękkie drzewa grzybnia przerośnie szybko, twarde – powoli. Tak czy siak pniaki najlepiej zaszczepiać wiosną – tak, by grzybnia miała kilka miesięcy na rozrost, w tym i pod ziemię, do korzeni. Tak, by była bardziej odporna na przemarzanie. Ile moje wiśniowe pniaczki będą przerastać? Trudno powiedzieć. Zaglądnę do nich za jakieś 2-3 miesiące, zrobię zdjęcia i podzielę się nimi tutaj z Wami…
Czy taka uprawa boczniaka jest opłacalna?
Opisany tutaj sposób to jedynie amatorska uprawa boczniaka. Nie można mówić o opłacalności, jeśli ktoś by myślał o sprzedaży grzybów. Dla gospodarstwa domowego jest to opłacalne – pozbywasz się pniaka i masz przy okazji grzyby. Grzyby, które w sklepie osiągają na prawdę wysokie ceny. O walorach smakowych boczniaków rozpisywać się nie będę – są setki stron na ten temat. Także dla domu – opłaca się, na handel – nie, nie w ten sposób.
Do celów handlowych trzeba by poważniej podejść do sprawy – przygotować podłoże na sieczce, zaszczepiać odpowiednio spreparowane podłoże (parzona dwa razy sieczka) za każdym razem nową, świeżą porcją grzybni. Dbać o higienę, temperaturę i wilgotność pomieszczeń. Odpowiednia wentylacja jest tutaj też bardzo ważna (odpowiedni poziom dwutlenku węgla) itp. To już przemysł. Można oczywiście uprawiać boczniaki na sieczce w domowych warunkach, ale nie należy liczyć na wydajność jak w przemyśle.
Czy próba się powiodła?